poniedziałek, września 24, 2007

Dzień szósty...

Wróg nie odpuszcza...kolejny ciężki dzień, to już szósty. Posiłki nie pomogły...przysłana formacja nie była zbyt silna by odeprzeć atak. Cały czas napastnik trzyma nas za gardło, a momentami robi się naprawdę gorąco...
Tak jak w dzień nie możemy spać tak i w nocy pozostajemy czujni...rany nie pozwalają nam zasnąć, jednak wojsko jest dzielne...tylko czasem widzę grymas bólu na twarzach moich wojowników.

Nadzieja w jutrzejszym dniu, może dojdą kolejne posiłki.

P.S
klawiatura to świetny wynalazek...