wczoraj nie u mnie, dzisiaj u mnie...
Wczoraj były urodziny...wielokrotne, był też zlot digarta. Mój osobisty fotograf Igor uczynił dokładną relację reporterską z tego popołudnia, wieczoru i nocy. Spisał się na medal. :]
A dzisiaj, wracając do domu zauważyłem, że coś się dzieje na pasterniku. Telefon do Jana i szybko wybraliśmy się z naszymi wypasionymi sprzętami (mój trochę mniej wypasiony) na reportaż. Okazało się, że mamy do czynienia z rajdem offroad'owym. Pierwszy raz byłem na takiej imprezie i nie wiedziałem jakie środki bezpieczeństwa należy zachować.
Zaczęło się tak, że ja z moim 17-50 musiałem być trochę bliżej akcji...uczyniłem to zdjęcie, które możecie oglądać powyżej. Zaraz potem Janek uczynił mi zdjęcie, które możecie oglądać poniżej :]
Nic to....najlepsze zdjęcia często muszą być okupione pewnym kosztem...Pojechałem się przebrać i pojechaliśmy na drugą część imprezy do Kryspinowa. Najodpowiedniejszym obuwiem na takich imprezach są gumiaki, pamiętajcie!Szwendaliśmy się z Janem szukając dobrych kadrów...aż tu nagle...znalazłem się w idealnym miejscu by uwiecznić tę piękną wywrotkę :]
Generalnie, widząc co się świeci...ucieszyłem się, że fajne zdjęcie zrobię...ale zaraz potem uciekałem trzymając tylko aparat obiektywem w stronę akcji...wiałem przed falą błota i drzwiami z pleksy które leciały prosto w moją stronę: D
350tka zawalona błotem, obiektyw zapryskany błotem, kurtka w błocie, spodnie ufajdane błotem. Czułem się przez chwilę jakbym dostał serię z karabinu przez plecy...ale to tylko błotko :)

Dla jasności nikomu nic się nie stało i auto szybko nawet postawiono do pionu.
P.s
takie męskie zabawy


1 Comments:
Bylem... jechalem Tam do Was ponad 700km na te zdjecia;]
Prześlij komentarz
<< Home