sobota, września 23, 2006

...

cały czas praca...

I. wersja krótka
- Dzisiejszy dzień mnie zirytował...tak krótko mówiąc

II. wersja długa

brak czasu na inne rozrywki...np.
- wczoraj nie byłem na fajnej imprezie w RTG
- dzisiaj nie pojechałem na re otwarcie BK
- a co dopiero, jakiś wypad w skały albo do dziury
- nawet nie mam czasu sobie poszukać dziewczyny
- i dobrze bo nie miał bym dla niej czasu...

nowości
- wczoraj dodzwoniłem się wreszcie do przekochanej prof. Helenki i umówiłem się na wtorek (dzwoniłem cały wrzesień)

ze starych rzeczy
- dalej denerwuje mnie jak ktoś się opierdala w robocie za która dostaje dużo pieniędzy
- nienawidze zaczynać czegoś, czego ktoś nie skończył
- nienawidze poprawiać czegoś, czego ktoś nie zrobił jak należy
- i najbardziej mnie denerwuje jak robię coś a potem sie okazuje, że przez jakiegoś palanta robota poszła na marne, o jak mnie to denerwuje...

Często zastanawiam się, że chyba nie umiem pracować w grupie a chciałbym to zmienić...ale jak pracować z kolesiem, który nie umie w ogóle pracować? Ludzie nie maja w sobie poczucia dobrze zrobionej roboty...
Jak tak pomyślę...to często wolałbym coś zrobić sam, od początku do końca...jak sobie pomyśle, że trafiłbym na takiego typa i miał robić na akord...masakra
Na szęście są goście z którymi praca to sama przyjemność.

- czemu ten górny parapet jest niestarty? przecież jak teraz go zetrę to wszystko poleci na to co czysciliśmy przez dwa dni...
- eeee... przecież tego nie widać z dołu...
>>>---------->
"Technika zamiatania brudów pod łóżko"


P.S
"uniwersalny, zadbany tyłek pasuje do każdych cycków "