piątek, lipca 07, 2006

...Dolinka Bolechowicka...

Poszliśmy sobie z Kajtkiem się powspinać, w sumie to tylko On łoił ja sobie zrobiłem dzień restu...chłopak był wczoraj strasznie z drewna, sztywny jakby zbrojeniówke trawił...ale tłumaczył się jeszcze imprezą u Piórka...ehhh...śmiesznie było...


w sumie spoko... udało mu się zrobić po wielkich trudach dwie drogi RP, których wcześniej nie miał na koncie...
Idąc z powrotem, mijaliśmy małe poletko zboża, to chyba żyto było...i sobie tak przypomniałem jak strasznie nie lubie jak ktoś wyrzuca chleb...strasznie sie wtedy denerwuje. Dla mnie chleb ma specyficzne znaczenie...spełnia rolę pewnego symbolu życia i pracy... przewraca mnie w środku jak widzę czasem, jak ktoś wywala chleb do kosza bo jest już stary...ma np. 2 dni lub co gorsza 1...

Nie bedę już nawet pisał o jakiś biednych głodujących dzieciach gdzieś daleko...takie sa na całym świecie i daleko szukać nie musimy...wg. mnie Chleb jest pewnym symbolem...cywilizacja idzie do przodu, postęp itd. a Chleb jemy taki sam jak go wymyslili 11 tysięcy lat temu...
Jest jeszcze jedna rzecz związana z jedzeniem, która jest jeszcze gorsza...marnowanie mięsa...to tak jakby zabijać zwierzęta bez powodu...



P.S

a dzisiaj rano obudziła mnie Wróżka i powiedziała dzień dobry...

1 Comments:

At 4:54 PM, Anonymous Anonimowy said...

Great site loved it alot, will come back and visit again.
»

 

Prześlij komentarz

<< Home