malowanie...
Dzisiaj wreszcie udało się rozpocząć malowanie...mam nadzieję, że nawet nie będzimy kończyć tylko jutro spakujemy zabawki i wrócimy do domu. Robota w Porębie jest bezsensu, idiotyczna, szef budowy to złamany k**** , krętacz, kłamca, itd., itd. Dzisiaj poszła kosa na maxa...
Kolo ma ponoć kilkaset tysięcy długu z poprzednich budow, któe zawalił. Wcale się nie dziwię jeśli zawsze praca u niego wygląda tak jak w Porębie.
P.S
bezsensu i lipa a w sobote metalheadz (-:
26.09.2006
jutro o 16.00 mamy deadline...ma być wszystko skończone, wszystkie szybki umyte...
Wszyscy prężą muskuły żeby tak było...7 poty spływają po linach a czystość zagląda z każdej szyby...
Dzisiaj w nocy miałem bardzo dziwny sen, poszedłem na impreze po pijaku poznałem dziewczynę, na drugi dzień miałem z nią się ożenić. Najgorsze, że miałem podpisać papiery a nie mogłem sobie przypomnieć jak ona wyglada i czy warto się w to pakować. Pomyślałem jednak, że wyglad nie jest najważniejszy i liczy się charakter, o którym w sumie nic nie wiedziałem. Podpisałem
Żone miałem lepiej poznać na wycieczce...na której wszyscy mieli Wertykalowe, pomarańczowe kamizelki i żółte kaski a główna atrakcją wyjazdu było mycie szyb.
I jeszcze pamiętam jak biegłem za grupą zółtych kasków przez otwarta już i zapchaną ludźmi ul. Lubicz...
Zaznaczę, że nie jadłem nic na noc...
p.s
bardzo miły dzień...
a żona była całkiem fajna :)
...
cały czas praca...
I. wersja krótka
- Dzisiejszy dzień mnie zirytował...tak krótko mówiąc
II. wersja długa
brak czasu na inne rozrywki...np.
- wczoraj nie byłem na fajnej imprezie w RTG
- dzisiaj nie pojechałem na re otwarcie BK
- a co dopiero, jakiś wypad w skały albo do dziury
- nawet nie mam czasu sobie poszukać dziewczyny
- i dobrze bo nie miał bym dla niej czasu...
nowości
- wczoraj dodzwoniłem się wreszcie do przekochanej prof. Helenki i umówiłem się na wtorek (dzwoniłem cały wrzesień)
ze starych rzeczy
- dalej denerwuje mnie jak ktoś się opierdala w robocie za która dostaje dużo pieniędzy
- nienawidze zaczynać czegoś, czego ktoś nie skończył
- nienawidze poprawiać czegoś, czego ktoś nie zrobił jak należy
- i najbardziej mnie denerwuje jak robię coś a potem sie okazuje, że przez jakiegoś palanta robota poszła na marne, o jak mnie to denerwuje...
Często zastanawiam się, że chyba nie umiem pracować w grupie a chciałbym to zmienić...ale jak pracować z kolesiem, który nie umie w ogóle pracować? Ludzie nie maja w sobie poczucia dobrze zrobionej roboty...
Jak tak pomyślę...to często wolałbym coś zrobić sam, od początku do końca...jak sobie pomyśle, że trafiłbym na takiego typa i miał robić na akord...masakra
Na szęście są goście z którymi praca to sama przyjemność.
- czemu ten górny parapet jest niestarty? przecież jak teraz go zetrę to wszystko poleci na to co czysciliśmy przez dwa dni...
- eeee... przecież tego nie widać z dołu...
>>>---------->
"Technika zamiatania brudów pod łóżko"
P.S
"uniwersalny, zadbany tyłek pasuje do każdych cycków "
Piwny dzionek...
znalazłem z Kaśka świetną miejscówkę...zaraz przy bulwarach naszej pięknej Wisły...
Piwo 3,5 zł.
- przepraszam, gdzie jest kibelek?
- prosze to klucz, pan wyjdzie na zewnątrz i 4 drzwi po lewej...
W kolegium jezykowym na św. Anny...
W ministerstwie też byłem dzisiaj...
W Collegium Maius też przypadkiem...
P.S
Piwo po 3,5 zł :] (w Krakowie)...bajka...a frytki (jak na wakacjach z budy) 4 zł :) "miut"
wypłynąłem swoją barką na głębszą wodę...
...smrodu już prawie nie czuć, woda głębsza i bardziej przejrzysta...jeszcze tylko kilka kup do ominięcia, żeby mi sie nie przyczepiły do kadłuba...
P.S
układa się powoli wszystko jak flizy w kiblu...
SnapShot of the week
temat: "mundurowi" - reportaż
P.S
postscriptum
pcham swą ciężką barkę po mieliźnie...
...powoli i mozolnie, ale woda staje się coraz głębsza, jak dobrze pójdzie to niedługo popłynę znowu z nurtem rzeki.
Już nie mogę się doczekać tej chwili, gdy beztrosko będe miał wszystko w dupie. Jak na razie zdałem chyba najtrudniejszy examin. Jeszcze troszkę i cała ta kupa, w której się babram ostatnio, spłynie i nie pozostawi większego smrodu...
Dzisiaj dorwały mnie solidne nerwy, na szczęście padło pytanie i zaraz idealna odpowiedź, potem kolejne i kolejne, całość zamkneła się w 10 minutach.
Potem kulturalnie na Rynek, poszwedać sie z aparatem...dowiedziałem się rownież, że ktoś bardzo chce mnie poznać...Ciekawy jestem Kaśka coś Ty tam naopowiadała o mnie...;)
P.S
Każdy ma swoje życie i problemy...ważne, żeby nikogo nie trącić na światłach...
brakowało mi tego...
...wolnego, bezstresowego czasu. Dzisiaj wreszcie się udało trochę odpocząć, rano examin potem po
dróż po rynku...bardzo barwna i odkrywcza. Udało mi się wreszcie coś pstryknąć i sprawiło mi to dużą satysfakcje. Miałem farta, w drodze powrotnej znalazłem tą , której szukałem...była idealna a nawet lepsza ... Dumna z tego, że będzie matką; "Będę miała córke!".
Spotkałem dzisiaj również ducha...siedział i czytał, pewnie o starych czasach. Był dobrze ubrany, lśniły mu się buty a w spojrzeniu miał niewiarygodny spokój...pewnie czekał, by jak co dziennie o 12.16 zobaczyć swoją wnuczkę wybiegającą z Bunkru sztuki w kierunku przystanku tramwajowego. Nieraz nawet machnał ręką w jej stronę, nie widziała...
drzwi były zamknięte...
P.S
odwiedziłem cafe Dym...nikogo nie zastałem...
Tu tnij...
P.S
nie mam jutro examinu...będzie 11.09...reszta bez zmian...
ciężki okres...
4 glacjologia, 7 ekonomiczna polski, 9 regionalna świata, potem jeszcze Karpaty i zaliczenie proseminarium...
P.S
jadę dzisiaj ponownie zobaczyć samsunga...:)
Znowu wstało słońce...
...ale dzisiejszy dzień przyniósł zmianę, od której uciekałem. Ten moment zbliżał się nieuchronnie, dzisiaj trzeba mu stawić czoło. Musze pojechać na uczelnie i dowiedzieć się jak mam przesrane. Na razie wiem, że mam pierwszy examin z Glacjologii w poniedziałek więc jadę po ksiażkę ui przy okazji może się czegoś dowiem...
Najchetniej oddał bym się pracy i już zapomniał o tych studiach...zawsze mam takie myśli na początku września...no ale wtedy WKU by o mnie nie zapomniało...
Wczoraj poznałem bliżej siostre Wojtka, byłem z Nią w kinie na starym już "Proof", film mnie rozczarował...jak kiedyś widziałem zapowiedzi to wygladało o wiele bardziej obiecująco.
Nie wiem natomiast co sądzić o "późniejszym piwie"...dziwnie ale nie wiem. Boje się chyba powiedzieć, że było zwyczajnie...bo bardzo chciałem żeby było super...
P.S
Dzień 1 września 2006 -> zaczynam naprawiać stary rok akademicki. Na nowo stare, stare na nowo, stare nowo na, nowo stare na, nowo na stare, na stare nowo...
Jak ja to kocham...miałem już w sumie 8 sesji i tylko raz wszystko zdane ok kopa...