czwartek, września 28, 2006

malowanie...

Dzisiaj wreszcie udało się rozpocząć malowanie...mam nadzieję, że nawet nie będzimy kończyć tylko jutro spakujemy zabawki i wrócimy do domu. Robota w Porębie jest bezsensu, idiotyczna, szef budowy to złamany k**** , krętacz, kłamca, itd., itd. Dzisiaj poszła kosa na maxa...

Kolo ma ponoć kilkaset tysięcy długu z poprzednich budow, któe zawalił. Wcale się nie dziwię jeśli zawsze praca u niego wygląda tak jak w Porębie.


P.S
bezsensu i lipa a w sobote metalheadz (-:

wtorek, września 26, 2006

26.09.2006

jutro o 16.00 mamy deadline...ma być wszystko skończone, wszystkie szybki umyte...
Wszyscy prężą muskuły żeby tak było...7 poty spływają po linach a czystość zagląda z każdej szyby...



Dzisiaj w nocy miałem bardzo dziwny sen, poszedłem na impreze po pijaku poznałem dziewczynę, na drugi dzień miałem z nią się ożenić. Najgorsze, że miałem podpisać papiery a nie mogłem sobie przypomnieć jak ona wyglada i czy warto się w to pakować. Pomyślałem jednak, że wyglad nie jest najważniejszy i liczy się charakter, o którym w sumie nic nie wiedziałem. Podpisałem
Żone miałem lepiej poznać na wycieczce...na której wszyscy mieli Wertykalowe, pomarańczowe kamizelki i żółte kaski a główna atrakcją wyjazdu było mycie szyb.
I jeszcze pamiętam jak biegłem za grupą zółtych kasków przez otwarta już i zapchaną ludźmi ul. Lubicz...
Zaznaczę, że nie jadłem nic na noc...







p.s
bardzo miły dzień...
a żona była całkiem fajna :)

sobota, września 23, 2006

...

cały czas praca...

I. wersja krótka
- Dzisiejszy dzień mnie zirytował...tak krótko mówiąc

II. wersja długa

brak czasu na inne rozrywki...np.
- wczoraj nie byłem na fajnej imprezie w RTG
- dzisiaj nie pojechałem na re otwarcie BK
- a co dopiero, jakiś wypad w skały albo do dziury
- nawet nie mam czasu sobie poszukać dziewczyny
- i dobrze bo nie miał bym dla niej czasu...

nowości
- wczoraj dodzwoniłem się wreszcie do przekochanej prof. Helenki i umówiłem się na wtorek (dzwoniłem cały wrzesień)

ze starych rzeczy
- dalej denerwuje mnie jak ktoś się opierdala w robocie za która dostaje dużo pieniędzy
- nienawidze zaczynać czegoś, czego ktoś nie skończył
- nienawidze poprawiać czegoś, czego ktoś nie zrobił jak należy
- i najbardziej mnie denerwuje jak robię coś a potem sie okazuje, że przez jakiegoś palanta robota poszła na marne, o jak mnie to denerwuje...

Często zastanawiam się, że chyba nie umiem pracować w grupie a chciałbym to zmienić...ale jak pracować z kolesiem, który nie umie w ogóle pracować? Ludzie nie maja w sobie poczucia dobrze zrobionej roboty...
Jak tak pomyślę...to często wolałbym coś zrobić sam, od początku do końca...jak sobie pomyśle, że trafiłbym na takiego typa i miał robić na akord...masakra
Na szęście są goście z którymi praca to sama przyjemność.

- czemu ten górny parapet jest niestarty? przecież jak teraz go zetrę to wszystko poleci na to co czysciliśmy przez dwa dni...
- eeee... przecież tego nie widać z dołu...
>>>---------->
"Technika zamiatania brudów pod łóżko"


P.S
"uniwersalny, zadbany tyłek pasuje do każdych cycków "

czwartek, września 21, 2006

Piwny dzionek...


znalazłem z Kaśka świetną miejscówkę...zaraz przy bulwarach naszej pięknej Wisły...
Piwo 3,5 zł.
- przepraszam, gdzie jest kibelek?
- prosze to klucz, pan wyjdzie na zewnątrz i 4 drzwi po lewej...

W kolegium jezykowym na św. Anny...

W ministerstwie też byłem dzisiaj...


W Collegium Maius też przypadkiem...

P.S

Piwo po 3,5 zł :] (w Krakowie)...bajka...a frytki (jak na wakacjach z budy) 4 zł :) "miut"

wtorek, września 19, 2006

wypłynąłem swoją barką na głębszą wodę...

...smrodu już prawie nie czuć, woda głębsza i bardziej przejrzysta...jeszcze tylko kilka kup do ominięcia, żeby mi sie nie przyczepiły do kadłuba...






P.S
układa się powoli wszystko jak flizy w kiblu...

poniedziałek, września 18, 2006

SnapShot of the week

temat: "mundurowi" - reportaż


P.S
postscriptum

czwartek, września 14, 2006

pcham swą ciężką barkę po mieliźnie...


...powoli i mozolnie, ale woda staje się coraz głębsza, jak dobrze pójdzie to niedługo popłynę znowu z nurtem rzeki.


Już nie mogę się doczekać tej chwili, gdy beztrosko będe miał wszystko w dupie. Jak na razie zdałem chyba najtrudniejszy examin. Jeszcze troszkę i cała ta kupa, w której się babram ostatnio, spłynie i nie pozostawi większego smrodu...


Dzisiaj dorwały mnie solidne nerwy, na szczęście padło pytanie i zaraz idealna odpowiedź, potem kolejne i kolejne, całość zamkneła się w 10 minutach.


Potem kulturalnie na Rynek, poszwedać sie z aparatem...dowiedziałem się rownież, że ktoś bardzo chce mnie poznać...Ciekawy jestem Kaśka coś Ty tam naopowiadała o mnie...;)


P.S

Każdy ma swoje życie i problemy...ważne, żeby nikogo nie trącić na światłach...

poniedziałek, września 11, 2006

brakowało mi tego...


...wolnego, bezstresowego czasu. Dzisiaj wreszcie się udało trochę odpocząć, rano examin potem podróż po rynku...bardzo barwna i odkrywcza. Udało mi się wreszcie coś pstryknąć i sprawiło mi to dużą satysfakcje. Miałem farta, w drodze powrotnej znalazłem tą , której szukałem...była idealna a nawet lepsza ... Dumna z tego, że będzie matką; "Będę miała córke!".

Spotkałem dzisiaj również ducha...siedział i czytał, pewnie o starych czasach. Był dobrze ubrany, lśniły mu się buty a w spojrzeniu miał niewiarygodny spokój...pewnie czekał, by jak co dziennie o 12.16 zobaczyć swoją wnuczkę wybiegającą z Bunkru sztuki w kierunku przystanku tramwajowego. Nieraz nawet machnał ręką w jej stronę, nie widziała...


drzwi były zamknięte...

P.S

odwiedziłem cafe Dym...nikogo nie zastałem...

niedziela, września 03, 2006

Tu tnij...


P.S

nie mam jutro examinu...będzie 11.09...reszta bez zmian...

sobota, września 02, 2006

ciężki okres...



4 glacjologia, 7 ekonomiczna polski, 9 regionalna świata, potem jeszcze Karpaty i zaliczenie proseminarium...

P.S

jadę dzisiaj ponownie zobaczyć samsunga...:)

piątek, września 01, 2006

Znowu wstało słońce...


...ale dzisiejszy dzień przyniósł zmianę, od której uciekałem. Ten moment zbliżał się nieuchronnie, dzisiaj trzeba mu stawić czoło. Musze pojechać na uczelnie i dowiedzieć się jak mam przesrane. Na razie wiem, że mam pierwszy examin z Glacjologii w poniedziałek więc jadę po ksiażkę ui przy okazji może się czegoś dowiem...
Najchetniej oddał bym się pracy i już zapomniał o tych studiach...zawsze mam takie myśli na początku września...no ale wtedy WKU by o mnie nie zapomniało...

Wczoraj poznałem bliżej siostre Wojtka, byłem z Nią w kinie na starym już "Proof", film mnie rozczarował...jak kiedyś widziałem zapowiedzi to wygladało o wiele bardziej obiecująco.
Nie wiem natomiast co sądzić o "późniejszym piwie"...dziwnie ale nie wiem. Boje się chyba powiedzieć, że było zwyczajnie...bo bardzo chciałem żeby było super...

P.S

Dzień 1 września 2006 -> zaczynam naprawiać stary rok akademicki. Na nowo stare, stare na nowo, stare nowo na, nowo stare na, nowo na stare, na stare nowo...

Jak ja to kocham...miałem już w sumie 8 sesji i tylko raz wszystko zdane ok kopa...